St Albans – uroki prowincji

St Albans jest niewielkim miastem położonym na północ od Londynu. Skupia w sobie dużo typowego dla brytyjskiej prowincji uroku oraz kilka oryginalnych ciekawostek. Pierwsze co można zrobić oddaliwszy się od miejskiego zgiełku to udać się na zieloną trawkę oraz pobliskie jezioro. Mamy tu naprawdę dużo zadbanej i krótko skoszonej zieleni po której można nie tylko chodzić ale także biegać i skakać. I nikt się nie czepia że nie wolno deptać trawnika. Aha, i można być pewnym, że nie wdepnie się w nic pozostawionego przez psa – tutaj dbanie o czystość i samopoczucie wydaje się być regułą. Bardzo mi tego brakuje u nas.

Kiedy już nacieszymy oczy lokalną fauną i florą warto rozejrzeć się za tutejszymi atrakcjami. Najstarsze z nich sięgają czasów starożytnego Rzymu. Znajdowało się tu bowiem miasto Verulamium, z którego niestety zachowały się jedynie marne pozostałości w postaci kikutów murów i fundamentów nielicznych budynków. Budowle wznoszono z białego wapienia, co musiało robić duże wrażenie w swoim czasie. Z kolei w pobliskim muzeum zgromadzono całkiem niezłe artefakty z tej epoki – m.in. monety, klejnoty i mozaiki. Oprócz tego ekspozycje są ciekawe wizualnie, a do tego pełne multimediów oraz interaktywnych instalacji. Całkiem nieźle jak na prowincjonalną instytucję.

Najbardziej imponującą budowlą jest jednak katedra św. Albana, od którego zresztą miasto zaczerpnęło swoją nazwę. Jego relikwie znajdują się również w kryptach. Budynek nie jest może tak wielki jak Sagrada Familia w Barcelonie, ale i tak żeby wszystko zobaczyć potrzeba ładnych kilku godzin. Zwłaszcza że do oglądania są nie tylko niezliczone gotyckie łuki, witraże i ołtarze ale także… graffiti. Są one wyryte najczęściej na licznych kolumnach i łukach wewnątrz katedry. Ma to związek z burzliwą historią obiektu który nie zawsze pełnił funkcje sakralne. Mamy tu zarówno proste, niedbałe inskrypcje lub figury, jak i też niekiedy prawdziwe dzieła sztuki wykonane bardzo wprawną ręką. Wszystkie te ślady przeszłości zostały zinwentaryzowane i opublikowane w poświęconej im książce, którą można nabyć na miejscu. Również przewodnik, który prowadzi regularne wycieczki po obiekcie, pomaga odnaleźć zarówno te najefektowniejsze jak i najbardziej kuriozalne.

Kiedy już zaspokoimy potrzeby duchowe, warto udać się do pobliskiego pubu Ye olde fighting cocks. Nie jest to zwykły pub tylko jeden z najstarszych w Anglii. Datowany jest na 1756 r., i choć dzisiaj jest raczej kwestionowane, to i tak lata funkcjonowania tej chwalebnej instytucji robią ogromne wrażenie. Na szczęście piwo i przekąski są świeże i nie jak na angielskie warunki – nie najgorsze.

St. Albans jest naprawdę uroczym miasteczkiem do którego warto się wybrać podczas rutynowego wyjazdu do znajomych w Londynie. W sam raz na ciepły wiosenny weekend. Dojazd jest naprawdę prosty i szybki, wystarczy wsiąść w pociąg na dworcu St. Pancras.