Galicyjskie cmentarze z I wojny światowej

Sto lat temu Europę rozdzierał największy z wówczas znanych konfliktów zbrojnych. Z czasem jego miejsce w świadomości zajęła druga wojna światowa. Okrutna, dotykająca w dużym stopniu ludność cywilną przyćmiła toczącą się dwadzieścia pięć lat wcześniej batalię. I wojna światowa była jeszcze przede wszystkim starciem armii. Potężnych, walczących na kilku frontach ze sobą, a nie z cywilami. Przez Polskę przebiegała linia frontu wschodniego, rosyjsko – niemieckiego, a na południu rosyjsko- austriackiego. Podróżując przez Małopolskę i Podkarpacie można się wciąż natknąć na ślady tamtych dni. W lasach wciąż widoczne są linie okopów, w pobliżu których można znaleźć łuski od nabojów i inne przedmioty. Ale najważniejsze są dwie twierdze austriackie – Przemyśl i Kraków oraz cmentarze wojenne.

Po przejściu frontu w 1915 roku i odrzucenia armii rosyjskiej daleko na wschód, władze Austro- Węgier zdecydowały, że trzeba upamiętnić tych, którzy walczyli na froncie wschodnim. Zdecydowano o budowie około 400 cmentarzy, które miały jednocześnie być pomnikami chwały tych, którzy oddali życie za cesarza. Armia austro- węgierska była wielonarodowa i w zasadzie jedynym jej spoiwem było wspólne dowództwo. Żołnierze w wielu przypadkach nie chcieli ginąć za cesarza. Jednak tylko nieliczni decydowali się na dezercję. Reszta, mimo zupełnie innych poglądów ginęła w okopach i podczas kolejnych szturmów. Cmentarze miały być także spoiwem wspólnej pamięci i wzmocnieniem dla chwiejącego się w posadach imperium.

W maju 1915 roku przez Beskid Niski i Pogórza przetoczyła bitwa gorlicka, która zdecydowała o wygranej Niemiec i Austro- Węgier na tym odcinku frontu. Rosjanie wycofali się w popłochu na tereny dzisiejszej Ukrainy, za Zbrucz. Po bitwie pozostały setki tysięcy zabitych, których chowano w prowizorycznych mogiłach. Niemal natychmiast ruszyła jednak budowa wspomnianych już cmentarzy.

Pieniądze pochodziły przede wszystkim ze zbiórek publicznych. Powołano Zachodniogalicyjski Wydział Grobów Wojennych, którego zadaniem było pochowanie nie tylko ofiar bitwy gorlickiej, ale także walk toczonych na tych terenach od września 1914 roku. Podzielił on teren między Krakowem a Jasłem na 10 okręgów. Na czele każdego postawiono architekta lub artystę, który miał dbać o poziom artystyczny budowli. To właśnie oni odcisnęli największe piętno na wyglądzie cmentarzy. Powstało ich prawie 400, zdecydowana większość przetrwała do dziś. Są małymi dziełami sztuki, często ukrytymi w beskidzkich lasach. Przetrwały, mimo zapomnienia i skazania na zagładę. Dopiero na przełomie lat 70 i 80 XX wieku w wyniku akcji społecznej udało się je skatalogować. Odnawianie i remonty trwają do dziś i raczej szybko się nie skończą. Podróżując po terenach wschodniej Małopolski i Zachodniego Podkarpacia można je bez większych problemów odnaleźć. W tej chwili zaznaczone są na wszystkich mapach turystycznych.

Najbardziej spektakularne realizacje można zobaczyć w środkowej części Beskidu Niskiego oraz na Pogórzach Ciężkowickim i Rożnowskim. W wielu przypadkach cmentarze znajdują się daleko od miejscowości, przy górskich szlakach. Dziś może to dziwić, ale nie zapominajmy, że 100 lat temu tereny te nie były tak zalesione. Umiejscowienie cmentarzy na szczytach gór, miało sprawiać, że będą widoczne z daleka. Dziś pojawiają się często w środku lasu wywołując zachwyt i będąc niespodzianką dla wędrowców.

Po terenach Beskidu Niskiego i Pogórzy szwendam się od ponad 10 lat. Widzę jak zmienia się podejście do tych zabytków. Coraz więcej jest remontów, choć są też przykłady odwrotne, gdy wyremontowany około 2000- 2005 roku cmentarz ponownie obraca się w ruinę. Coraz więcej osób docenia też piękno tej małej architektury. A warto wiedzieć, że na całym terenie nie znajdzie się dwóch takich samych cmentarzy. Ich architekci wykorzystywali różny materiał: drewno, naturalny kamień, żeliwo, beton w swoich realizacjach. Stawiali kaplice, pomniki, ogromne krzyże lub drewniane budowle mające odwoływać się do słowiańskich korzeni. Wiele osób z zaskoczeniem odkrywa, że obok siebie leżą tu żołnierze obydwu armii. To ostatnia akcja w historii, gdzie masowo pokonanych i zwycięzców chowano razem. Dzięki akcji Wydziału Grobów Wojennych udało się też zidentyfikować wielu poległych, szczególnie z armii austro- węgierskiej i niemieckiej. Na grobach przewijają się nazwiska z całej Europy Środkowej.

Galicyjskie cmentarze z I wojny światowej to piękne świadectwo wielkiego konfliktu, który przetoczył się przez Europę sto lat temu. Z roku na rok widzę, że zwiedza je coraz więcej osób. Pomogło doprowadzenie szlaków dojściowych i umieszczenie tablic informacyjnych. Niebagatelną rolę odegrało też utworzenie w całej wschodniej Polsce Szlaku Frontu Wschodniego I Wojny Światowej i wydanie przewodników. Małopolskie i Podkarpackie cmentarze wojenne są ważnymi przystankami na jego trasie.